„Dziewczyna z pociągu” to ten typ książki, który nazywam ‘domino’. Ot, Stephen King dodał swoje trzy grosze deklarując na okładce, że „to znakomity thriller. Nie mogłem się oderwać przez całą noc”, Tess Gerritsen również wtrąciła swoją opinię, a potem ni stąd, ni zowąd powieść oblepia wystawę każdej księgarni w Polsce i na świecie. Portale społeczne i czytelnicze wręcz zalewane są przez kolejne osoby chwalące się swoim najnowszym, książkowym łupem. Debiut Pauli Hawkins przyciągnął do siebie rzesze czytelników, tak jak pierwsza przewrócona kostka domina pociąga za sobą cały układ i nie sposób już tego procesu zatrzymać. Zawsze sceptycznie podchodziłam do tego zjawiska ‘marketingowej machiny’, dlatego też nie przeczytałam/nie obejrzałam na pewno wielu powszechnie znanych książek czy filmów. Po prostu mnie to nie jara. Najprostszy przykład? Harrego Pottera przeczytałam i obejrzałam dopiero w wieku dorosłym, a Wiedźmin jeszcze przed mną. Ale teraz było inaczej. Los (w postaci Mikołaja:)) zdecydował za mnie… i sam podsunął mi pod nos „Dziewczynę z pociągu”. A przecież…jak dają - to brać, biją - to uciekać ;-)
Pomimo wciąż tej samej trasy często przemierzanej przeze mnie pociągiem, nie spotykam w oknach i balkonach pobliskich domów nikogo, żeby móc przyjrzeć się mu na dłuższą chwilę, domy wydają się być puste i głuche. Za to Rachel – główna bohaterka powieści ma tę możliwość, ponieważ jej poranny pociąg do pracy zawsze zatrzymuje się w tym samym miejscu - przed semaforem, skąd Rachel ze szczególnym upodobaniem obserwuje dom pod numerem 15 - zamieszkiwany przez młodą parę. Na potrzeby własnej wyobraźni, Rachel nazywa ich Jess i Jason, jednakże nie są to ich prawdziwe imiona, o czym dowiadujemy się w dalszej części książki. Rachel wcale też nie jeździ do pracy, ponieważ została już kilka tygodni wcześniej z niej dyscyplinarnie zwolniona. Rachel udaje przed swoją współlokatorką, że pomimo swoich wzlotów i upadków – prowadzi całkiem zwyczajne życie. Jaki był powód jej zwolnienia? Stan nietrzeźwy w miejscu pracy. I ta nietrzeźwość, niestety, towarzyszy Rachel nieustannie przez całą fabułę: „(…)Trzeźwość w wieczornym pociągu, to prawdziwe wyzwanie, zwłaszcza teraz, w ten upał (…) Jestem wyczerpana, mam głowę ciężką od snu. Kiedy piję, prawie w ogóle nie śpię. Ścina mnie na parę godzin, a potem budzę się z przerażenia, chora z odrazy do samej siebie.”
Rachel codziennie wpatruje się w dom z numerem piętnaście i kreuje życie mieszkających w nim Jess i Jasona. Idealizuje dziewczynę, która wraz ze swoim mężem – tworzą w jej umyśle parę idealną. Rachel z zazdrością patrzy, jak Jess wyciąga nogi na balkonie wraz z wychodzącym słońcem, a Jason staje za nią i czule ją dotyka. W oczach Rachel młode małżeństwo jest perfekcyjne, relacje między nimi doskonałe, a ich życie iście sielankowe. Przyczyną, dla której Rachel prawdopodobnie idealizuje związek Jess i Jasona jest próba zapomnienia o jej własnej przeszłości i teraźniejszości - ciemnej, tonącej w morzu alkoholu oraz pokaleczonej przez nieudane małżeństwo.
Pewnego dnia tak skrupulatnie budowany przez Rachel wizerunek pary rezydującej w domu przy torach, przestaje być nieskazitelny. Rachel jest przypadkowym świadkiem incydentu, który miał miejsce w ogrodzie domu Jess i Jasona. Przez chwilę dziewczyna z pociągu zastanawia się, czy to co widziała to przywidzenie czy jednak prawda? Czy to w ogóle możliwe, żeby Jess była do tego zdolna…? Powinna o tym komuś powiedzieć czy zachować tę poufną informację dla siebie?
Z odpowiedzią na nurtujące ją pytania, przychodzą nachodzące w ciągu kilku dni wieści o zaginięciu Megan Hipwell. Otóż, Megan to właśnie nazwana w myślach Rachel – Jess, dziewczyna spod numeru piętnaście.
Od tej pory Rachel staje się kimś w rodzaju Sherlockowego Watsona. Nie do końca wie, co może zrobić w pojedynkę, ale jest głodna wrażeń, pragnie na własną rękę rozwiązać zagadkę zaginięcia Megan, bo w końcu była świadkiem sytuacji, która może być istotną poszlaką w próbie jej odnalezienia. „Pomyślą, że jestem podglądaczką. Stalkerką, wariatką, kimś niezrównoważonym psychicznie” – trudno się nie zgodzić ze słowami głównej bohaterki. Ostatecznie Rachel decyduje się na podjęcie pierwszego kroku, ale kolejne wydarzenia, które z tego wynikają niezbyt absorbują naszą uwagę. Brak w tym wszystkim tajemniczej aury, dreszczyku emocji i zaciekawienia. Pojawiają się jednak dodatkowo narracje dwóch kobiet, co w jakiś sposób urozmaica nam czytanie i spojrzenie na zaistniałą sytuację z różnej perspektywy. Dla fanów kryminałów oraz powieści psychologicznych odgadnięcie zakończenia nie będzie stanowić problemu. W oczy rzucają się pewne niedociągnięcia na etapie kreowania i wprowadzania nowych postaci (bohaterki są do siebie bardzo podobne), co nie znaczy, że mimo wszystko, zakończenie dla niektórych czytelników nie może stanowić zagadki i nie będą mieć ‘niesmaku’ już od połowy powieści.
Postać Rachel jest smutnym przykładem upadku człowieka oraz niemożności przystosowania się do zachodzących zmian w jej życiu. Drogę do tego utorowała sobie kolejno otwieranymi butelkami wina oraz bólem wywołanym przez rozpad małżeństwa, w którym pośrednio nadal tkwi, nie mogąc pogodzić się z faktem, że jej były mąż ma już drugą żonę i dziecko. Postać Rachel momentami irytuje, jej zachowania i myśli bywają infantylne, nieracjonalne, wręcz drażniące. Kiedy Rachel nie potrafi przypomnieć sobie zdarzeń z pewnej, sobotniej nocy (bo była oczywiście pijana), to znowu sięga po swoje ukochane kredki i maluje sobie potencjalną resztę wydarzeń. Nie ma tu kolejnych poszlak, które występują w tego rodzaju powieściach, a których czytelnik oczekuje, ponieważ przybliża nas to powoli do rozwiązania zagadki. Tutaj jest prosto. Bach! Jak za sprawą czarodziejskiej różdżki – Rachel przypomina sobie nagle kolejność wydarzeń feralnej nocy.
Pozytywną powieści jest to, że porusza ona wiele newralgicznych tematów. Autorka zagłębia nas w świat widziany z perspektywy alkoholika, nieumiejętność dostosowania się do życia w społeczeństwie, a także uwydatnia skutki jakie niesie ze sobą życie w toksycznych związkach oraz w chorym uzależnieniu od drugiego człowieka. „Czułam się odizolowana w swoim nieszczęściu. Odizolowana i samotna, więc zaczęłam trochę pić, a ponieważ z czasem piłam coraz więcej, byłam coraz bardziej samotna, bo nikt nie lubi przebywać w towarzystwie pijanej dziewczyny (…) Nie jestem ładna i nie mogę mieć dzieci, więc jaka jestem? Bezwartościowa”.

PS. Prawa filmowe do „Dziewczyny z pociągu” zostały wykupione przez wytwórnię Dreamworks, więc możemy spodziewać się rychłej ekranizacji. Jestem ciekawa, ile widzów zbierze przed ekranami ;-)
Ulubiony cytat: „Lubię pociągi, co w tym złego? Pociągi są cudowne”.
Wspaniała recenzja :3 Zapraszam też do siebie :)
OdpowiedzUsuń