„Podróżnik” to jak sama nazwa wskazuje – cykl o podróżach, tych małych i dużych. W końcu nastał ten wyczekany, upragniony przeze mnie urlop wakacyjny i jego pierwszą część spędziłam u naszych zachodnich sąsiadów. Celem wyprawy była północna część Niemiec, a dokładnie wyspa Rugia i wyspa Hiddensee. Co mnie zaskoczyło, a co mnie zażenowało? Zapraszam do relacji z wycieczki ;-)
NIEMCY NIE MÓWIĄ
Zastanawialiście się kiedyś skąd pochodzi nazwa „Niemcy”? Przecież w większości języków wyraz „Niemcy” to Germany, Germania i tym podobne określenia, zaś sami obywatele Niemiec na swój kraj mówią Deutschland, więc skąd w języku polskim wzięły się „Niemcy”? Otóż wyraz ten wziął się stąd, że Niemców uważano za niemych (od słowiańskiego rdzenia „niemowa”), bo nie rozumieli języka polskiego i porozumiewali się z nami na migi. Języka niemieckiego uczyłam się w gimnazjum i w liceum, choć oceny miałam dobre, to ni w ząb mi ten język nie wchodził na dłuższą metę, nie byłam w stanie zapamiętywać słówek, wiele z nich brzmi dla mnie podobnie. I będąc w Niemczech przekonałam się że, po pierwsze, nic nie pamiętam ze szkoły, a po drugie – dogadać tam to ja się mogę na migi albo wcale. Tutaj ratunkiem jest język angielski, bez tego naprawdę byłoby trudno, dlatego warto się go uczyć oraz języków obcych w ogóle! Nie mam nic do osób uczących się niemieckiego, po prostu mi ten język się nie podoba w brzmieniu i piśmie, jest jak wykłady z czarnej magii w szkole Hogwartu.
CO MA PIERNIK DO WIATRAKA?
To, co mnie naprawdę zaskoczyło w Niemczech, zaraz po przekroczeniu polskiej granicy, to wiatraki. Niezliczona ilość wiatraków, usianych wzdłuż całej autostrady, którą jechaliśmy. I nie tylko, bo na morzu też są wiatraki! Uważam, że fajnie urozmaicały nam drogę i wcale nie szpecą krajobrazu, ale nadają mu nowoczesno-rustykalny charakter! :D
KLOSTER, czyli wsi spokojna, wsi wesoła
Celem wycieczki było miasto/miasteczko Kloster, położone na wyspie Hiddensee (ukryte morze; ), i aby się do niego dostać płynęliśmy statkiem z miejscowości Schaprode, które urzekło mnie już na samym początku pięknym, niedużym portem, rześkim powietrzem znad morza oraz spokojem. Wyspa Hiddensee jest bardzo eklektyczna pod względem krajobrazów i położenia. Z jednej strony mamy bezpośredni dostęp do Bałtyku, z drugiej natomiast zatoki i cieśniny oddzielające ją od Rugii nazywane są Bodden, a woda w nich przypomina barwą raczej jezioro niż morze.
![]() |
Port w Schaprode |
Sama wyspa Hiddensee nie jest duża, można by spokojnie objechać ją rowerem wzdłuż i wszerz. Ponadto Hiddensee jest całkowicie wyłączona z ruchu samochodowego, dlatego popularnym środkiem transportu są tu rowery i bryczki konne. Stukot końskiej podkowy o bruk o poranku, to o wiele milszy dźwięk niż przejeżdżające pociągi czy samochody, które mam na co dzień w domu.
Cała wyspa, jak dla mnie, wyglądała natomiast jak duża wieś z małymi miastami i portami morskimi. Te widoki były przepiękne dla oka, morskie powietrze, pomimo wysokiej temperatury, działało na nas orzeźwiająco i kojąco. Hiddensee to przyjemność dla ciała i duszy. Wyspa wygląda jak z bajki, i tak ślicznie jak na pocztówkach. Smutki, stresy i zmęczenie idą tam w zapomnienie.
![]() |
Ja tu zostaję! |
KULTURA WOLNEGO CIAŁA
Powiedziano nam, że w sumie możemy wziąć stroje kąpielowe, ale wiele Niemców plażuje w stroju Adama albo Ewy. Nie do końca zdawałam sobie sprawę ze skali tego zwyczaju, dopóki nie przekonałam się o tym na własne oczy. W końcu u nas, nad naszą częścią morza, plaże nudystów nie są często spotykanym zjawiskiem, istnieje ich kilka, ale na pozostałych plażach chodzimy zazwyczaj zakryci. Niemcy natomiast, absolutnie czują się wolni w tej kwestii i widok pary staruszków opalających się na plaży w ubraniu „jak mnie Bóg stworzył” nie jest niczym niezwykłym. A jednak ja nie przywykłam do takich widoków, do rozpowszechnia kultu nagiego ciała, ponieważ tak mnie wychowano, bo żyjemy też w Polsce - i u nas nie jest to częsty widok, bo nagość = intymność. Tak, wiem, że ja też się zestarzeję, zasuszę i pomarszczę jak stara cytryna, ale chyba nie będę chciała pokazać tego całemu światu, a przydrożnemu malarzowi powiedzieć „Narysuj mnie jak jedną ze swoich francuskich dziewczyn”.
TO NIE JEST KRAJ DLA STARYCH LUDZI
Moje najnowsze marzenie, to na emeryturze żyć w Niemczech. Nie wiem jak nauczę się tego niemieckiego, ale jakoś to będzie. Hahaha! Ok, koniec z żartami. Faktem jest jednak, że Niemcy to społeczeństwo starzejące się, co można było szczególnie zauważyć na wyspie. Ludzi młodych było naprawdę niewiele, jeśli już, to były to rodziny z dziećmi. Do pozazdroszczenie jednak jest to, że Niemiec może pozwolić sobie właśnie na taką emeryturę w formie wypoczynku na wyspie, zwiedza i nadal ma przyjemność z życia, i nie czeka na listonosza z marną emeryturą jak nasi dziadkowie, która ledwo pozwala na przeżycie, a gdzie dopiero mowa o jakiś wycieczkach czy wyjazdach! Smutna prawda.
ORDNUNG MUSS SEIN
To znaczy porządek musi być ;-) Nie wiem jak sytuacja prezentuje się w innych landach, ale na terenach, które ja zwiedziłam, naprawdę w oczy rzuca się niemiecka dokładność i porządek. Na ulicach w ogóle lub bardzo rzadko widać jakieś śmieci, nieskoszone trawniki, nieprzycięte żywopłoty czy nieuporządkowane podwórka.
M. śmieje się ze mnie, że mam w środku #wewnętrznegoNiemca, ponieważ sama lubię kiedy wokół mnie panuje ład i skład, dlatego pod tym względem, ten mój Niemiec w środku był bardzo ukontentowany podczas wyjazdu ;-) A pomijając te podśmiechujki, to wiele krajów, w tym nasz, może uczyć się od Niemców, ponieważ to MY/ludzie tworzymy nasze państwo i jesteśmy odpowiedzialni za to, jak ono się prezentuje. Tymczasem lasy często toną w górach śmieci, a na ulicach bujnie kwitną PIWOnie i PETunie.
M. śmieje się ze mnie, że mam w środku #wewnętrznegoNiemca, ponieważ sama lubię kiedy wokół mnie panuje ład i skład, dlatego pod tym względem, ten mój Niemiec w środku był bardzo ukontentowany podczas wyjazdu ;-) A pomijając te podśmiechujki, to wiele krajów, w tym nasz, może uczyć się od Niemców, ponieważ to MY/ludzie tworzymy nasze państwo i jesteśmy odpowiedzialni za to, jak ono się prezentuje. Tymczasem lasy często toną w górach śmieci, a na ulicach bujnie kwitną PIWOnie i PETunie.
POLKI SĄ NAJŁADNIEJSZE
Pewnie jest dużo państw, które twierdzą, że to właśnie ich kobiety są najpiękniejsze. Nie mi oceniać czy faktycznie Polki są niedoścignione pod względem urody, ale jednak ten krótki pobyt w Niemczech uświadomił mi, że coś w tym jednak jest. Zauważyłam, że Niemki mają specyficzną budowę ciała, są raczej niewysokie, biodra mają często obfite, a nogi dosyć mocne i korpulentne. I nie ma w tym nic złego, to często kwestia genów, trybu życia itd. Ale u nas jakoś każda kobieta chce być piękną dla siebie, dla najbliższych, zwraca uwaga na to, co na siebie zakłada. Na Hiddensee miałam wrażenie, że Niemki takiej potrzeby nie odczuwają, delikatnie mówiąc. :D
ATRAKCJE TURYSTYCZNE
Zarówno Rugia jak i Hiddensee są warte odwiedzenia. Myślę, że dwa tygodnie to wystarczający czas, żeby pozwiedzać tę część Niemiec. Na Hiddensee mieliśmy okazję spacerować po terenie parku narodowego "Vorpommersche Boddenlandschaft" i w ten sposób doszliśmy do latarni morskiej "Süderleuchtturm", widok z jej szczytu po raz kolejny zaparł nam dech w piersi. Poza tym zaszliśmy również do pobliskiej miejscowości Vitte (w poszukiwaniu "Edeki" – odpowiednika naszej Biedronki, niestety była zamknięta). Jeden dzień poświęciliśmy natomiast na zwiedzanie Rugii, gdzie zajechaliśmy do Sassnitz, Binz oraz Sellin.
![]() |
W drodze do latarni |
![]() Bałtyk |
W Sassnitz zwiedziliśmy port (czwarty podczas wycieczki), szliśmy zakręconym mostem i leniuchowaliśmy nad morską promenadą.
|
![]() |
Promenada w Sassnitz |
W Binz natomiast, krótko, bo jedynie z samochodu, widzieliśmy Prorę, gigantyczny nazistowski ośrodek wypoczynkowy, w którym miały wypoczywać tysiące robotników Trzeciej Rzeszy. W ośmiu jednakowych, 5-piętrowych blokach ciągnących się przez niemal 4,5 km, miało wypoczywać jednocześnie 20 tys. ludzi !!! Budowę ośrodka przerwała wojna, a dziś tylko w jednym z nich funkcjonuje schronisko młodzieżowe. Prora wcale nie przypominała hotelu, a raczej olbrzymi i ponury szpital, nie zachęcający do odpoczynku, ale skala przedsięwzięcia robi wrażenie.
W Sellin natomiast znajduje się długie, drewniane molo, o bajecznej architekturze. Powiem tyle, szału nie ma, dupy nie urywa, brzydko mówiąc. Jeżeli ktoś widział molo w Sopocie, to molo w Sellin nie zrobi na nim szczególnego wrażenia. Jest ładne, owszem, ale teraz dokładnie widzę, że lepiej prezentuje się na zdjęciu niż w rzeczywistości.
W Sellin natomiast znajduje się długie, drewniane molo, o bajecznej architekturze. Powiem tyle, szału nie ma, dupy nie urywa, brzydko mówiąc. Jeżeli ktoś widział molo w Sopocie, to molo w Sellin nie zrobi na nim szczególnego wrażenia. Jest ładne, owszem, ale teraz dokładnie widzę, że lepiej prezentuje się na zdjęciu niż w rzeczywistości.
![]() |
Bajkowe molo |
WSZĘDZIE DOBRZE, GDZIE NAS NIE MA
To był krótki, ale przyjemny wyjazd. Brakowało mi morza przez cały rok, i choć Bałtyk niestety w tej części Niemiec dosłownie zalatywał śledziem, muszelki na piasku wbijały się boleśnie w stopy, a wszechobecna, niemiecka golizna zniekształcała widoki, to i tak lepiej spać na plaży niż przed biurkiem w pracy. Hiddensee to idealne miejsce na taki wakacyjny wypad, dla tych, którzy chcą odpocząć od miejskich aglomeracji, chcą się wyciszyć, poobcować z naturą, poczytać książkę i oddać się słodkiemu lenistwu. Kiedy prawo do wolnych wakacji odchodzi do lamusa, takie krótkie wycieczki też są w stanie naładować nam baterie, dlatego Hiddensee będę wspominać z uśmiechem na ustach. Na pewno z uśmiechem, bo zaopatrzyłam się tam w czekolady niedostępne u nas w Polsce! Mniam mniam ;-)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz