Wniesienie XIII
poprawki do konstytucji Stanów Zjednoczonych przez Abrahama Lincolna, znoszącej
tym samym w kraju niewolnictwo, nie wyznaczyło faktycznego kresu prześladowań i
uprzedzeń w stosunku do czarnoskórej ludności. Aż do lat 60. ubiegłego wieku
rasizm i dyskryminacja były akceptowane społecznie. Dziełem traktującym o tym
problemie jest właśnie „Zabić drozda”,
autorstwa Harper Lee. Powstało także kilka filmów o tej tematyce. Historię czarnoskórego niewolnika poruszył
między innymi Quentin Tarantino w „Django”; mamy również dzieje kilku czarnych
kobiet, które jako tytułowe „Służące” prowadzą domy bogatych paniusi, znamy też
opowieść o Kamerdynerze Białego
Domu, który na przestrzeni trzech dekad służył ośmiu prezydentom.
Ale czy słowa zapisane na kartach książki Harper Lee niosły wystarczająco
moralizujący przekaz o problemie, jakim był niegdyś w Ameryce wszech panujący
rasizm? Gdzie w tym wszystkim istnieje granica ludzkiej
tolerancji?
Jem jest starszym bratem dla Jean, zwanej dalej Skautem. Są kochającym się
rodzeństwem, choć czasem żyją jak ten pies z kotem. Mimo wszystko to
zadziwiające, jak silna jest więź pomiędzy nimi. Rodzeństwo spędza ze sobą
mnóstwo czasu, szczególnie w lecie, kiedy to cały arsenał dziecięcych zabaw
dostępny jest na podwórku. W okresie wakacyjnym swoje psoty dzielą razem z
Dillem, chłopakiem, który przyjeżdża co roku do domu ciotki mieszkającej obok rodziny
Finchów. Dzieciaki piją hektolitry lemoniady, przygotowywanej przez ich
czarnoskórą gosposię, bawią się w nadrzewnym domku oraz wymyślają coraz to
nowsze sposoby na wywabienie Boo Radley’a z jego domu.
Boo Radley to człowiek, o którym krążą dość ponure legendy. Mówi się, że rodzina
Radleyów zawsze była dziwna, a „okiennice i drzwi ich domu były w niedziele
zamknięte – to kolejne odstępstwo od obyczajów panujących w naszym mieście, bo
zamknięte drzwi oznaczać mogły jedynie chorobę lub fatalną pogodę”. Od
wielu, wielu lat Boo Radley nie opuszcza swojego mieszkania, chyba że w celach
koniecznych i to jedynie po zmroku. Więc dzieciaki, jak to dzieciaki,
wyobrażają sobie, że Boo jest najpewniej duchem, a nawet jeśli jest człowiekiem
– to wygląda jak przerażający cień.
Wraz z początkiem września pojawia się przykry obowiązek chodzenia do szkoły.
Jest to szczególnie nieprzyjemne doświadczenie dla naszego Skauta. Otóż wiadome
jest, że w tamtych czasach znajomość alfabetu oraz umiejętność czytania i
pisania nie była często spotykana. Dzieci Atticusa tę zdolność - można
powiedzieć – nabyły naturalnie. Spytać
się Skauta, czy lubi czytać, to jak spytać się czy lubi oddychać. „Nigdy
z rozmysłem nie uczyłam się czytać, a jednak potajemnie zgłębiałam świat
codziennych gazet”. Natomiast nowe metody nauczania w szkole Jem’a i Skauta absolutnie zabraniają
nauki czytania (o zgrozo!). Z tym faktem Skaut, jako wprawna czytelniczka, nie
potrafi się pogodzić. Nie chce chodzić do szkoły, bo nauczycielka kazała
przestać jej czytać !
I wiecie co? Ona ma rację. Też bym nie chodziła!
W powieści „Zabić drozda” Skaut jest postacią nader
interesującą, najbardziej barwną. Jest tylko małą dziewczynką, ale jakże
inteligentną. Autorytetami są dla niej zarówno brat jak i ojciec. Jest im
posłuszna i nawet jeśli jej to nie wychodzi, to przynajmniej się stara. Czasami
jest naiwna, głównie przez swą dziecięcą ufność. Potrafi być też bardzo impulsywna. Kiedy w
grę wchodzi obrażenie jej dumy bądź któregoś z członków rodziny – rzuca się na
takiego delikwenta z pięściami. Nie chodzi w sukienkach i pantofelkach, wciąga
za to bryczesy i biega z chłopakami. W niczym nie przypomina damy, które
zamieszkują w hrabstwie Maycomb. Skaut
potrafi myśleć w sposób czasem tak dojrzały, że zapominamy o tym, że jest tylko
dzieckiem. I choć niekiedy nie rozumie, co się wokół niej dzieje, to potrafi
obserwować i wyciągać wnioski lepiej niż niejeden dorosły. Powiada też, że Dill – chłopak z sąsiedztwa
jest jej narzeczonym: „Lato było błyskawicznym pocałunkiem, którym
Dill uszczęśliwiał mnie, kiedy Jem nie patrzył; było też tęsknotą, którą
wyczuwaliśmy w sobie nawzajem. Przy nim życie było zwyczajne, bez niego –
nieznośne”.
Jem również zasługuje
na chwilę uwagi, choć nie wyróżnia się tak, jak jego siostra, będąca
jednocześnie narratorem powieści. Jem jest przykładnym, starszym bratem. Pomaga
siostrze w codziennym życiu, poucza ją, mówi co należy robić, a czego nie.
I jak to w rodzeństwie bywa – Jem
potrafi się z siostrą nawet pobić, ale potem przychodzi i przeprasza. W szkole
unika siostry, żeby nie wyjść na mięczaka przed kolegami z klasy, ale w domu –
nie ucieka od okazywania miłości siostrze. Jem i Skaut mają różne temperamenty,
ale to co ich przede wszystkim łączy, to wyżej wspomniana wrażliwość na punkcie
swojej rodziny. Jedno drugiego musi czasem powstrzymywać, od rzucenia się na
kogoś, jeśli ten ktoś w jakikolwiek sposób obraził ich rodzinę. Rodzina to najważniejsza
rzecz na świecie dla tych dzieciaków.
Spoiwem łączącym więzi
pomiędzy Jem’em a Skautem jest ich ojciec, do którego dzieci mówią po prostu - Atticus. Atticus ciągle mówi o sobie, że
jest za stary. Za stary na bieganie po boisku razem z synem, za stary na
denerwowanie się z powodu ludzkiej głupoty, za stary na większość rzeczy. Nie
robi właściwie w życiu nic ciekawego. Na co dzień jest prawnikiem, więc pracuje
głównie w biurze. Kiedy wraca do domu zajmuje się odpowiadaniem na setki pytań
ze strony potomstwa, a potem siada w swoim fotelu i zagłębia się w lekturze. „Nie
spędzał wolnego czasu tak, jak czynili to ojcowie naszych szkolnych kolegów:
nigdy nie polował, nie grywał w pokera, nie łowił ryb, nie pił i nie palił.
Siedział w salonie i czytał”.
Wszystkie
wydarzenia mające miejsce w powieści
mają swoje znaczenie. Trudno jest wspomnieć też o wszystkich słowach, które są
tam wypowiedziane, a które niosą w sobie ogromną dawkę bardzo prostych, ale
mądrych przekazów. Główny wątek książki
sprowadza się jednakże do sprawy sądowej, w której Atticus podjął się obrony
czarnoskórego Toma Robinsona. Tom Robinson został oskarżony o gwałt biednej
białej dziewczyny – Mayelli Ewell. Wtenczas Atticus staje się głównym tematem
rozmów w miasteczku Maycomb. Nikt nie komentuje jego postępowania w sposób
pozytywny, począwszy od kolegów w szkole Jem’a i Skauta, poprzez okoliczne
sąsiadki, a na rodzinie kończąc. Atticus jednak nie przejmuje się takim stanem
rzeczy. To człowiek niezwykle rozumny, we wszystkim cechuje go cierpliwość,
zrozumienie i zdolność współodczuwania. Jego rady są niemalże wyjęte żywcem z poradnika dla
stoików. Atticus jest tak spokojną osobą, że nic nie jest w stanie wyprowadzić
go z równowagi. Dlatego też podejmuje się tak trudnego zadania, jakim jest
obrona czarnego człowieka, w miasteczku na wskroś przesiąkniętym niechęcią do
czarnoskórej ludności. „Ta sprawa, sprawa Toma Robinsona, jest
jedną z tych, które dotykają samej głębi ludzkiego sumienia… Skaucie, nie
mógłbym więcej pójść do kościoła i wychwalać Boga, gdybym nie podjął się obrony
tego człowieka”.
Wraz ze zbliżającym
się terminem rozprawy, nieprzychylność mieszkańców Maycomb w stosunku do
Atticusa nasila się. W pewną noc kilku mężczyzn przychodzi pod więzienie, w
którym przetrzymywany jest Tom Robinson, prawdopodobnie chcąc go zastraszyć. Ale nie robią tego,
ponieważ Atticus, pod osłoną nocy zakradł się pod celę Toma i pilnuje, żeby nie
stała się mu żadna krzywda. Pilnuje ludzkiego honoru i prawa do wolności.
Kiedy przychodzi ów
dzień procesu, cały sąd wypełniony jest ludźmi. Przyszli nie tylko czarni,
optujący za niewinnością swego bliźniego, ale też znudzone damy i zwykli
rezydenci, którzy pragną ujrzeć jedynie,
jak Tom Robinson trafia za kratki. No właśnie… czy z góry wiadomo jaki będzie wyrok?
Ze strony na stronę śledzimy uważnie cały przebieg rozprawy, w której kolejne
dowody oraz zeznania świadków przemawiają na korzyść Toma Robinsona. Fakty
przedstawiane przez Atticusa są niepodważalne i logiczne wobec chaotycznych i
niejasnych oskarżeń, które narzuca prokurator oraz poszkodowana dziewczyna.
Wydaje się, że nawet obecni na sali ludzie oraz ława przysięgłych wierzy w
słuszność tezy, iż oskarżony Tom Robinson nie dokonał gwałtu na białej
dziewczynie. „Przede wszystkim zaś sprawa ta w ogóle nie powinna trafić do sądu.
Jest tak oczywista jak kontrast bieli i czerni”.
Ławnicy udają się na naradę. Szansą na zwycięstwo jest to, że trwa ona bardzo
długo, to znaczy, że być może ławnicy nie potrafią się we wszystkim zgodzić,
mają wątpliwości, a przecież zawsze czarnoskóry człowiek trafiał do więzienia
niezależnie czy dopuścił się przestępstwa czy też nie…
Po kilku godzinach sędzia odczytuje jednak werdykt: „Winny, winny, winny, winny”.
Wygrała krzywa moralność małego miasteczka. Wygrała ogólna niechęć i antypatia
społeczna. Wygrało zacofane myślenie. Wygrały uprzedzenia.
Atticus nie ujawnia zewnętrznie swojego rozczarowania, ale mówi: „Odważny
jest ten, kto wie, że przegra, zanim jeszcze rozpocznie walkę, lecz mimo to
zaczyna i prowadzi ją do końca bez względu na wszystko”.
Życie w hrabstwie Maycomb toczy się dalej. Jednak Ewell - ojciec zgwałconej dziewczyny, domaga się odzyskania swego rzekomego honoru,
którego resztki utracił podczas przesłuchania w sądzie. Zapowiada zemstę na
rodzinie Finchów. Po pewnym czasie, dochodzi też wieść, że Tom Robinson umarł
podczas próby ucieczki z więzienia. Ojciec Mayelli z kolei pluje w twarz
Atticusowi, a kilka dni później napada w nocy na jego dzieci wracające do domu. Ewell umiera w czasie tej nocnej
przepychanki. Natomiast Jema i Skauta
ratuje z opresji Boo Radley, nagle wyłaniający swą mroczną sylwetkę z domu.
Dlaczego zatem wszystko potoczyło się nie tak, jak byśmy chcieli…?
Odpowiedzialność za czyny, które podejmujemy w całym naszym życiu przychodzi
prędzej czy później. Okazuje się, że nawet w miejscu, gdzie panują stereotypy, istnieje sprawiedliwość. Harper Lee podjęła wyczerpującą próbę uzmysłowienia
amerykańskim obywatelom, jak poważny jest problem rasizmu w ich kraju. I to w
sposób niezwykle przystępny, bo z punktu widzenia dziecka, które przecież nie
wszystko rozumie. Jest to również historia rodziny, w której miłość, uczciwość
oraz poszanowanie drugiego człowieka odgrywają nadrzędną rolę. Skaut uczy nas,
że czasami lepiej jest posłuchać rady kogoś mądrzejszego, nawet jeśli nie
zgadzamy się z nim. Jem to przykład wzorcowego, kochającego, ale też rozważnego
brata. A Atticus? Atticus zabrał tylko i „aż” głos w obronie wartości, w które
wierzył, ponieważ: „jedyna rzecz, która nie podlega przegłosowaniu przez
większość, to sumienie człowieka”.
„Zabić
drozda”
to pozycja, do której podchodziłam bardzo sceptycznie, ale tylko dlatego, że
dzieła powszechnie znane i lubiane często nie wzbudzają mojego zainteresowania,
gdyż niejednokrotnie bywało tak, że wielkie oczekiwania były gaszone przez
słabe pióro i nieciekawą historię. A przecież o tej książce mówi się, że to
klasyk, obowiązkowa lektura każdego, szanującego się czytelnika. Ja natomiast
jestem zdania Mark’a Twaina, który powiadał, że klasyka, to książki, które
każdy chciałby znać, a nikt nie chce czytać. Zostałam jednak miło zaskoczona.
Na
początku myślałam, iż jest to zwykła powieść obyczajowa, ale jak już
wspomniałam, wszystkie słowa i sytuacje z książki odnajdywały swoje późniejsze
uzasadnienie bądź morał, toteż akcja rozwijała się idealnie i bez popadania w
nudny dydaktyzm. A najważniejszym przesłaniem jest to, żeby nie zabić drozda: „Wolałbym,
żebyś strzelał do puszek od konserw w ogrodzie, ale wiem, że ty pójdziesz
polować na ptaki. Strzelaj więc sobie, ile chcesz, do sójek, jeżeli ci nie jest
za trudno je trafić, tylko pamiętaj, że grzechem jest zabić drozda.(…) Drozdy nie robią nam nic złego, tworzą jedynie muzykę,
która cieszy nasze uszy.”
Podsumowując,
„Zabić drozda” to niesamowicie
poruszająca lektura, będąca nośnikiem wielu uniwersalnych prawd i wartości
jednocześnie. Odwołuje się do tego, co w życiu człowieka jest najistotniejsze.
To także wewnętrzna walka w sumieniu każdego z mieszkańców Maycomb: zaufać
własnemu rozsądkowi czy kierować się przestarzałymi stereotypami? Tom Robinson
może i został oskarżony jako winny popełnionego czynu, ale ten jeden przypadek,
który wzbudził wiele wątpliwości w głowach ławy przysięgłych, stał się malutką
iskierką na drodze mozolnej pracy ku równemu traktowaniu wszystkich ludzi, niezależnie od ich koloru skóry.
Uwielbiam rzeczowe i piękne cytaty, a ta powieść obfituje w nie ponad miarę,
więc na koniec dorzucę jeszcze parę słów Jem’a:
„-
Ja też tak myślałem – przyznał w końcu – kiedy byłem w twoim wieku. Ale jeśli
istnieje tylko jeden rodzaj ludzi, to dlaczego nie możemy żyć ze sobą w pokoju?
Skoro wszyscy są tacy podobni, czemu schodzą czasem z dobrej drogi i zaczynają
gardzić sobą nawzajem? Skaucie, mam wrażenie, że zaczynam coś rozumieć.
Zaczynam rozumieć, dlaczego Boo Radley od tylu lat nie wychodzi z domu… To
dlatego, że on c h c e tam zostać.”
A to checa- rzekła świeca!
- Po napisaniu „Zabić drozda”, autorka utrzymywała, że już nigdy nie napisze
żadnej książki. Jednak po 55 latach Harper Lee wydała kontynuację
powieści. W wydanym oświadczeniu 88-letnia Lee napisała, że nowa powieść
zatytułowana "Go Set a Watchman", w polskim tłumaczeniu „Idź,
postaw wartownika”, powstała jeszcze przed "Zabić drozda".
Cytowana przez "The New York Times" autorka dodaje, że nie wydała
książki wcześniej, ponieważ wydawca nalegał na poprawki.
- 9 ciekawostek na temat powieści „Zabić drozda” Harper Lee.
A Ty? Zabijasz czy nie zabijasz drozdy...? :)
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz