poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Wakacje z parawanem

Miejsce: Gdańsk.

Czas: Kolejny, upalny, sierpniowy dzień.


Bohaterzy: Zgrabne foczki z kijami do selfie; olbrzymie wieloryby wyrzucone przez morze; leniwe morświny na plaży.






Siedzę na ręczniku i zajadam się obowiązkowym gofrem. Bita śmietana właśnie ścieka mi na nogę, a do mojej nutelli przyleciały osy. Niech sobie jedzą, na zdrowie im. Może ich zemdli od tej słodkości i odlecą przynajmniej.

Jest cudownie, tak uważam.

Kąpiel w morzu łagodzi i uspokaja całe ciało. Znów elegancko wyciągam się na ręczniku.

-„POOOOOOOOPCORN, KUUUUUUKURYYYYYDZA, ORZESZKI W KARMELUUUUU!”
-„NAWET PAPIEŻ W WATYKANIE JADA POPCORN NA ŚNIADANIE!”

Tak i pewnie  kupuje ten gotowy, co się wkłada do mikrofali, a po 3 minutach popcorn jak ta lala.
Słońce praży dalej. 

puk, stuk, puk, stuk, puk, stuk.
PUK, PUK, PUK !!!
-Baśka! Weź no, przytrzymaj mi ten kołek tam, bo nie mogę tego wbić, do ciężkiej cholery!

Obok mnie coś wyrosło. „Mur?”- myślę i zadzieram głowę, żeby coś zobaczyć.
Mur okazał się być faktycznie murem. Ma kilka kołków i pomiędzy nimi materiał  w rozkoszne kwiatuszki, morskie fale, pirackie stateczki. Całość ustrojstwa wbita w piasek tak, że morza nie dojrzysz. Ale za to jaka prywatność! Moje 5 metrów kwadratowych plaży tylko dla siebie! I wiać mi już nie będzie, bo przecież mam takie gruuube mury. I nikt mnie podglądać nie będzie. 
Jeszcze tylko parasolka do kompletu i można odpoczywać. 


A czy Ty, masz już swój parawan na plażę? :)




Brak komentarzy :

Prześlij komentarz